1/30/2015

,,tak więc żyłem samolubnie, nie mając nikogo, z kim mógłbym porozmawiać"

Witajcie wszystkim!
Za mną dość dziwny, ale ciekawy tydzień :) 
Zdałam sobie sprawę, że nawet gdy jesteś dla wszystkich miłym, oni i tak mają cię gdzieś, tak naprawdę cieszą się, że mogą się wygadać, ale smutku w twoich oczach nie widzą, i gdy zajdzie taka potrzeba choćbyś zaraz miał się rozpłakać oni i tak nie podejdą i nie zapytają się co jest. No chyba że położysz się na środku korytarza zalany łzami lub strzelisz sobie kulką w łeb.

Oki, to było dziwne. Czasem mam takie napady złości i walę palcami w klawiaturę niczym karabin maszynowy...w sumie nawet nie wiem, kiedy to napisałam.
Nieważne.

W czwartek miałam zawody narciarskie, znowu :) Było bardzo miło, świetnie bawiłam się ze znajomymi, robiliśmy różne dziwne rzeczy (na tyle dziwne, że ludzie jeżdżący wokół nas śmiali się i robili nam zdjęcia jak małpkom w cyrku). Miałam dość dobry czas, na tyle, że zajęłam pierwsze miejsce ;) 
DUMA ROZPIERA.



 Co do tego mojego umysłowego karabinu maszynowego...ta, dość dużo czasu zaprzątały mi takie myśli...
To, że ktoś uważa cię za przyjaciela to nie znaczy, że on dla ciebie też nim jest.
Ogólnie, staram się każdego wysłuchać, pomóc, doradzić. Nazywają mnie swoim przyjacielem, mówią, że fajnie jest mieć kogoś takiego jak ja. Z jednej strony miłe, ale z drugiej...trochę boli. Bo ja nie mogę tak nikogo nazwać przyjacielem. Przywołując cytat z Małego Księcia: ,,Tak więc żyłem samolubnie, nie mając nikogo, z kim mógłbym porozmawiać [...]" uważam, że ze mną jest podobnie. 
Zrobiłam nawet w któryś dzień tygodnia taki eksperyment. Stałam w grupie, tak może 5 osób, gadali, śmiali sie, ja się uśmiechałam, ale stałam trochę jakby zamyślona, smutna. I czekałam. Aż ktoś się zapyta, co jest? 
25 minut...
Potem zadzwonił dzwonek...podkreślam, to były osoby które uważały mnie za przyjaciela, siostrę nawet. I co z tego wyszło? Nic. Zawiodłam się po prostu. I zrozumiałam, że nie ma co na kogoś takiego liczyć. Tak więc żyję sobie samolubnie, nie mając nikogo, z kim mogłabym porozmawiać...

 Gabrysia uważa, że moje oczy mówią: ,,nie mieszajcie wódki z marychą". 

Taka mała rada na koniec:

źródło: tumblr


1/19/2015

,,Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś"

Podobno dziś jest najbardziej depresyjny dzień w roku.
No cóż, ogólnie nie było u minie ta źle! 
Cały dzień modliłam się, żeby matematyczka przełożyła sprawdzian, i w końcu (ku mojemu wieelkiemu zdziwieniu) moje modły zostały wysłuchane! 
Poza tym...zapisałam się na lekcje tańca! :)

książka i bilet na happysad <3|Merkury Market|na przystanku|selfie w łazience szkolnej musi być|koncert noworoczny|pozujemy|faceplam Martyny|znowu przystanek


Dostałam dziś na asku dość ciekawe pytanie które muszę oczywiście tu napisać i roztrząsnąć...od czego jest blog! 

"Nigdy nie żałuj znajomości z kimś przez kogo byłeś chociaż przez chwilę szczęśliwy" - zgadzasz się z tym?

Niby fajny cytat, ale gdyby się przyjrzeć głębiej...jest jak papier. Długi i do dupy :)
Jak można nie żałować znajomości z kimś, z kim się przyjaźniłeś, oswoiłeś, a tu nagle on to zepsuł. Po prostu, przestało mu zależeć, wymyślił sobie coś, zostawił...teraz rzuca zawistne spojrzenia, ignoruje, nawet śmieje się przy tobie. Jakby nic się nie stało.
Nienawidzę tego.
Wiecie jak ja się czuję? To takie przykre, kiedy ktoś, z kim przegadałeś długie godziny na telefonie, z którym śmiałeś się, zwierzałeś się tak nagle ma cię gdzieś? Tak się nie robi. Tak się do cholery nie robi!
,,Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś"
Według lisa (~Mały Książe) przyjaźń to oswojenie. Na początku tworzysz więzy, rozpoznajesz kroki, wyróżniasz tą osobę z tłumu. Jest dla ciebie wyjątkowa. Na każde spotkanie niecierpliwie czekasz, smucisz się z powodu rozstania. To jest przyjaźń. A przyjaźń to oswojenie. 
Tęsknię. Serio. 
Pomimo tego co on robi. I to nie była miłość, uwierzcie mi. To była serio przyjaźń, tak się głupia cieszyłam z tego. Że mam takiego kogoś. 
Ale dobra, przekonałam się, jaki on jest. Fałszywy, zakłamany. Tak trudno ufać ludziom!

Co da ci minuta szczęścia za potok wylanych łez?
Żałuję tej znajomości.

Jakoś tak...nagle mam taki przypływ wyżalenia się. Tutaj...Nienawidzę tego cytatu. To dziwne, ale gdy dostałam to pytanie, coś we mnie pękło. Cieszę się, że to napisałam. Podzielcie się swoimi opiniami. O tym cytacie, o tej sytuacji. Czy wy też tak mieliście, czy może macie odwrotnie? To moja opinia. Skoro ten cytat jest taki popularny, to ludzie coś w nim muszą widzieć. No chyba, że są to tacy ludzie, którzy polecą na każdy cytat który tylko znajdą z podpisem ,,~ktoś mądry", bo ludzie są ślepi. To tak jak z wodą - jest wiele jej rodzajów, ludzie piją każdą, bo dla nich woda to woda, do picia. Ale tak naprawdę tylko niewielka ilość jest zdatna tylko niewielka ilość jest zdrowa.

,,Ludzie u ciebie - rzekł Mały Książe - hodują pięć tysięcy róż w jednym ogrodzie, a nie umieją odnaleźć tego, czego szukają.

Nie każdy cytat jest dobry.

1/11/2015

chyba zaraz kopnę w kalendarz

Oj tak, i to chyba serio.
Gdzie ten początek stycznia? Ja sie pytam gdzie? Kto mi go zabrał? Niby źle, bo jak mówię ,,z każdym dniem bliżej do grobu" (lekko pesymistycznie, ale żarcik musi być), ale jedyna dobra wizja szybko upływającego czasu jest taka, że 20.02 w Krynicy-Zdrój zagra Happysad! 
To będzie chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu. Naprawdę, odliczam dni, tą datę ustawiłam na odblokowanie telefonu (tylko cii). Kocham ten zespół, naprawdę, jak dowiedziałam się, że grają to się popłakałam. 
(może i jestem chora, ale na ich punkcie)




Poza tym...
Na WFie kuzynce się trochę nudziło a, że moje włosy przechodziły kryzys wieku średniego oddałam je w jej ręce...
Niby rodzina, ale czułam strach - Emi nie ma wystarczających kwalifikacji (choćby tych wykluczających chorobę psychiczną, ale to chyba rodzinne).



 Weekend minął baardzo spokojnie i leniwie. Nic nie robiłam (czyli to, co misie lubią najbardziej), no może poza tym, że z płyt mojej starszej siostry wygrzebałam całkiem fajne filmy :) 
,,Szkoła uczuć" - świetny, romantyczny film, kocham takie, pod koniec beczałam cały czas, ,,Szkoła Uwodzenia 2" też spoko, pomijając fakt, że był bez lektora, po angielsku...w tamtej chwili moje lenistwo sięgnęło zenitu - nie chciało mi się tego wyłączyć, ponieważ bardzo (bardzo) wygodnie ułożyłam się na fotelu...

Do następnego!

1/09/2015

,,poranny bieg na przystanek jest bardzo dobry dla płuc"

Dzień minął całkiem spokojnie, pokonałam siłę grawitacji i wstałam o 6:45 (!), a nie jak zwykle o 7:00 i pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie spóźniłam się na autobus. Ogólnie, ze spóźnianiem się nie miałam większego problemu (nawet zbytnio mi to nie przeszkadzało), i jak każdy leń znajdowałam jakiś plus...no wiecie, na przykład taki poranny bieg na przystanek jest bardzo dobry dobry na płuca, pobudza naczynia krwionośne... :)


Ok, ok, już wiecie że jestem leniem.
I jedyny argument którym rozpoczęłam dzisiejszy dzień, który zwlekł mnie z łóżka, którym będę rozpoczynać przez następny rok jest moje piękne postanowienie noworoczne ,,nie spóźniać się na autobus szkolny". Tak więc z tym zamiarem wstałam dziś, i wstałam przez ostatnie dwa dni...jestem z siebie dumna. Bardzo :))
Mi naprawdę nic nie daje taka myśl, że jak wcześniej wstanę to zdążę jeszcze poprawić włosy, założyć słuchawki, ogólnie nie śpieszyć się. Aż sama się dziwię, ale jak pisałam, to mi nie przeszkadza.


Cieszę się, że jest inaczej. Daje mi to dużo satysfakcji. Nie tylko z tym. Ze wszystkim.


Dziś w szkole było całkiem fajnie, miałam luźne lekcje, lekki plecak. Na polskim omawiamy ,,Małego Księcia". Cudowna książka. Naprawdę, przeczytałam ją mnóstwo razy, nie spodziewałam się, że lektura szkolna da tyle do myślenia, że ,,przemówi" do mnie. Uwielbiam czytać, a ta książka została jedną z ulubionych.
,,Dobra książka to rodzaj alkoholu - też idzie do głowy"

1/05/2015

Może na początek się przedstawię...

No cóż, wypadałoby.
Mam na imię Oliwia. Chodzę do klasy pierwszej gimnazjum, mieszkam w małej wsi na południu Polski (nuuda). Interesuję się sportem, słuchaniem muzyki (zwłaszcza polskich, rockowych wykonań). Jestem molem książkowym, pochłaniam je jedna za drugą. Lubię robić zdjęcia, sama pozować (choć zwykle ma to tragiczne skutki), spotykać się ze znajomymi, śmiać się, zwłaszcza bez powodu.
Tak o, dla własnej głupoty.
Może parę osób mnie pamięta z mojego poprzedniego bloga (olllie-blog), którego usunęłam ponieważ dopiero w tych ostatnich postach odnalazłam się w blogowaniu, znalazłam swoją tematykę. Wcześniej pisałam trochę modowo, trochę lifestylowo, trochę mądrze, trochę głupio...nie potrafiłam się odnaleźć. Poza tym trochę go zaniedbałam, nie pisałam długo przez co straciłam czytelników.
Teraz zaczynam wszystko od nowa.
Jaki charakter będą miały posty? Na pewno nie taki, jak ma większość blogów. Będę dzielić się tutaj swoimi przemyśleniami na temat różnych spraw, znajdziecie tu trochę mojego dziwnego a zarazem mogłabym powiedzieć - szczęśliwego - życia.


Turkusowe Oczy...dlaczego? Ponieważ ten blog to moje myśli, nie te zwykłe, idące za tłumem. Chciałam nazwy która odzwierciedli moje pisanie tutaj. Naprawdę moje oczy są brązowe, ale brązowymi patrzę na rzeczywistość. Turkusowe, czyli te, którymi widzę tutaj, są tak naprawdę tymi, które uważam za prawdziwe. Mogę je nazwać...oczami moich myśli? Tak mi się wydaje.
----
Zapraszam do obserwowania!
Do następnego ;)